Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/414

Ta strona została przepisana.

z wywyższenia, na którém stało jego krzesło, i przeszedł przez salę.
— Milordzie — rzekł Alfons, przechodząc koło lorda Fanshaw — mówiliśmy ci o twoim garbie dosyć niegrzecznie... Jedna rzecz jednakże pociesza nas: ani słówka nie powiedzieliśmy o twoich nogach... Spodziewam się, milordzie, że będziesz umiał ocenić naszą grzeczność.
— Ah! milordzie — zawołał don Cezar de Odiz, szyderczo spoglądając na piszczele Fanshaw’a — król gniewa się na ciebie!
— Wasza Excellencya — odpowiedział Fanshaw — zapewne słyszałeś o starożytnéj poczwarze, nazwanej Ezopem?
— Nie, milordzie.
— Wcale mię to nie zadziwia. Otóż ten Ezop był garbusek z Tracyi; bawił on na dworze Krezusa, gdzie było wielu pięknych panów, z których niektórzy byli ambasadorami...