Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/415

Ta strona została przepisana.

— A mnie co do tego? — przerwał don Cezar.
— Jest-to po prostu historyjka, którzy chcę ci, senor, opowiedziéć... Ezop był bardzo szpetny; to téż piękni panowie, z których niektórzy byli ambasadorami, drwili sobie z niego...
— Czy doprawdy?...
— W istocie, senor... Chcąc się nad nimi zemścić, Ezop przekonał ich za pomocą dowcipnie obmyślonych bajek, że są głupcami. Mówię to o pięknych panach, należących do dworu Krezusa, z których niektórzy byli ambasadorami...
— Co to znaczy?... — zawołał don Cezar, domyślając się końca historyjki.
I schwycił natychmiast za rękojeść długiéj toledskiéj szpady; lecz Fanshaw, szyderczo się uśmiéchnąwszy, zniknął w tłumie.
Wszyscy wyszli za królem z sali. Tylko