Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/416

Ta strona została przepisana.

Castelmelhor nie ruszył się z miejsca; pomimowolnie jego głowa opadła mu na piersi.
Pogrążony w smutnych rozmyślaniach, długo tak przesiedział.
Nagle podniósł głowę; jego oczy miotały ogniem gniewu.
Choćbyś rozkazał to-bym nie usłuchał — zawołał hrabia, silnie tupnąwszy nogą — kto mi to śmié mówić w moim własnym domu... w obecności króla... w obecności całego dworu?... Co to za człowiek?... Widziałem już gdzieś tę błyskawicę, tryskającą z jego oka... pamiętam nawet, choć słabo, że już kiedyś słyszałem ten głos...
Przy ostatnich słowach Castelmelhor zadrżał i obejrzał się.
Jakaś ręka spoczywała na jego ramieniu: była to ręka mnicha.
— Wspomnienia nie uwodzą cię, mości hrabio — rzekł mnich. — Już mnie widziałeś i słyszałeś.