Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/417

Ta strona została przepisana.

— Kto jesteś?
— To moja tajemnica, hrabim.
— Jest-żeś mi przyjacielem lub wrogiem?
— Ani przyjacielem, ani wrogiem.
Mnich zamilkł, i Castelmelhor również nie rzekł ani słowa. Obydwaj stali nieporuszeni, oko w oko, jak dwaj szermierze, co się do walki gotują.
Wszystko, co w dzieciństwie obiecywał Castelmelhor, spełniło się. Był piękny i zręcznie umiał nosić wspaniały strój, wykazujący cudne kształty ciała; jego uśmiéch łudził każdego; a spojrzenie, to dumne, to znowu łagodne, wzbudzało postrach lub czułość. Był-to dworak; prawdziwy ideał dworaka; co więcéj nawet: był-to wielki pan w całém znaczeniu tego wyrazu.
Jednakowoż, pilnie się w niego wpatrując, można w nim było dostrzedz coś dwuznacznego, coś takiego, co odpychało. Uśmiéch jego był zawsze szczery, czoło pogodne;