Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/442

Ta strona została przepisana.

lecz również bezskutecznie. Zamyślony Simon, nie spodziewając się wcale, by go chciał kto obrazić, znowu poszedł daléj, nie obejrzawszy się nawet. Carnavalet do rozpaczy doprowadzony, postawił czerwony obcas na trzewiku Simona, i przycisnął go ile mu sił starczyło.
— Co za niezgrabjasz! — zawołał Vasconcellos z gniéwem.
— Milcz pan! — odpowiedział Carnavalet, chwytając za szpadę.
Wiadomo, co taka rozmowa sprowadza we wszystkich częściach świata. Vasconcellos nic nie odpowiedziawszy, poszedł za panem de Carnavalet, który spiesznie przecisnąwszy się przez tłumy, zeszedł ze schodów i zatrzymał się dopiéro za kratą ogrodu.
— Proszę! — powiedział Carnavalet.
Vasconeellos dobył szpady.
Carnavalet, widząc jego gotowość do walki, zawołał: