Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/447

Ta strona została przepisana.

ażeby znaleźć spokój, a tymczasem zaznał w niéj nowych męczarni.
Po jego odjeździe, wszystko naokoło Izabelli przyjęło wyraz smutny i ponury. Napróżno dwór ofiarował jéj swoje zabawy: ona nie mogła patrzéć na nie. Uśmiéch już się nie zjawiał na jéj ustach, lecz w jéj oczach dawał się widziéć ogień, skoro przy niéj wymówiono słowo: Portugalia.
Tymczasem, markiz Sande, już raz otrzymawszy odmowną odpowiedź, odważył się jeszcze raz spróbować szczęścia; znowuż mu odmówiono. Izabella żaliła się przed Ludwikiem XIV na to postanowienie.
— Więc chcesz być królową? — zapytał z uśmiéchem Ludwik XIV.
— Wasza Królewska Mość — odpowiedziała Izabella — chcę jechać do Portugalii.