Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/458

Ta strona została przepisana.

obydwie rozlatują się w kawałki jak gliniane garczki!... Jest-to bardzo śmieszne!... Lecz ty, Izabello, śmiejesz się skrycie i nie chcesz mi pokazać swoich pięknych oczu. Bądź łaskawa, spojrzyj na mnie; powiadają, że jestem podobny do Ludwika Francuzkiego.
Mówiąc te słowa, król z czułością odjął ręce królowéj i zobaczył że płacze.
— Co to jest? — zapytał Alfons. — Łzy!... łzy!... Łzy nudzą mnie!
Król ziéwnął i rzucił się w głąb karety.
Było-to piérwsze i ostatnie sam-na-sam Alfonsa z królową. Porzucił ją jak zepsute cacko, lub mówiąc jego ulubioném wyrażeniem, jak zranionego byka.
Tego samego wieczora królowej wyznaczono osobne pokoje.
Castelmelhor nie spodziewał się takiego szczęścia; przekonał się, że nawet nie będzie potrzebować użyć swego wpływu dla