Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/46

Ta strona została przepisana.

Wybacz, hrabino! zasmuciłam cię, jak równie i to biedne dziécię... Lecz myśl ta jest tak straszna!... Nie wierzę im, nie chcę im wierzyć!.. Trzeba, żeby kto taki, w kim zupełne pokładam zaufanie... jak ty, naprzykład, Ximeno... ty, coś nigdy nie kłamała... przyszedł do mnie i powiedział, że syn mój uchybił obowiązkom króla i szlachcica, zboczył z drogi honoru!.. wtedy... lecz ty mi tego nigdy nie powiesz, nie prawdaż?
— Uchowaj Boże!
— O nie! bo tobie-bym uwierzyła i... umarła!
Długie nastąpiło milczenie.
Hrabini, czując spół-ubolewanie, nie śmiała przeszkodzić zadumie swéj monarchini.
Lecz wkrótce królowa nagle się ocknęła, a z przymusem się uśmiéchając, tak się do donny Inès ozwała: