Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/468

Ta strona została przepisana.

Mówiąc to dobył sztyletu, zgrzytając zębami, i tak silnie uderzył nim w stół, iż żelazo przebiło dębową deskę.
Lecz wysilenie zwaliło z nóg Alfonsa; upadł na krzesło.
— Hrabio Cąstelmelhor — rzekł król — idź do jéj pokoju i zabij ją.
Lecz Cąstelmelhor nie usłuchał go i powiedział:
— Panowie! zostawcie nas samych; król życzy sobie zemną pomówić na osobności.
Dworzanie ze smutkiem spojrzeli na niedopite szklanki; lecz rozkazywał nie Alfons lecz Cąstelmelhor: trzeba więc było być posłusznymi.
Kiedy wszyscy wyszli, Cąstelmelhor rzekł:
— Pozwól sobie powiedziéć Wasza Królewska Mość, że rozkazu twego wypełnić nie mogę... Markiz Sande jest w Lizbonie; z nim przyjechał jakiś Francuz, który zapewne ma instrukcye od samego króla Francyi.