Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/473

Ta strona została przepisana.

andaluzyjskim koniu, zbliżał się bardzo do Goliata, co dawało kawalerowi Macarone do myślenia.
— Co to znaczy? — zapytał groźnym głosem młody jeździec, którego bogaty kostjum zabłyszczał przy pochodniach sług królowéj.
Ogromny jeździec nie mówił ani słowa, lecz dobył bardzo długijé szpady.
Usłyszawszy głos piérwszego jeźdźca, królowa zadrżała. Izabella wyjrzała oknem karety i rzuciła na swego opiekuna dziękczynne spojrzenie.
— Szanowny panie, jedź swoją drogą — odpowiedział Padewczyk — i nie mięszaj się w cudze sprawy.
Jeździec nie odpowiedział, lecz wyrwał szpadę z pochwy, i błyskawice przesunęły się przed oczyma Padewczyka. W téjże chwili spiął konia ostrogami, objechał Ascania i natarł na Fanfaronów. Olbrzym nie