Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/485

Ta strona została przepisana.

i niejako zgnębioną; jéj łono mocno się wznosiło; jéj policzki nagle przechodziły z koloru purpurowego do strasznej bladości. Lecz nagle zawładnęła swemi uczuciami, podniosła głowę i bystro spojrzała w twarz Vasconcellos’a.
— Panie! — powiedziała — przysuń mi krzesło... Zbliż się, słuchaj mnie... Czy pamiętasz te czasy, kiedyśmy się bawili na dworze Ludwika króla Francyi?
— Pamiętam — odpowiedział Vasconcellos.
— Pan wtedy bardzo byłeś nieszczęśliwy; ja zaś... ah! ja byłam bardzo szczęśliwą!... Ujrzałam cię, i wtedy to zaznałam co to są troski, byłam nieszczęśliwą ponieważ cię pokochałam... Nie przerywaj mi, panie... Przybyłam do Portugalii jedynie dla tego, ażeby cię jeszcze raz zobaczyć. Wcale nie myślałam o tronie. Sądziłam... ah! niestety