Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/506

Ta strona została przepisana.

tu rozum; jego głos wzbudza przestrach w zdrajcy hrabi Castelmelhor; jego ręka rozsypuje tyle dobrodziejstw, iż wstrzymuje burzę niebios, gotową spaśdź na Portugalię — Piérwszy raz mówisz mi o tym człowieku, bracie.
— Tak jest, w saméj rzeczy raz piérwszy. A dla czego? Sam nie wiem. Ma on prawo do mojéj miłości i mego szacunku.
— Jak-to! Wasza Wysokość go znasz? — wyrwała się Gabryela — może mówiłeś z nim?
— Dla czego się o to pytasz? — zapytała królowa z zadziwieniem.
— Ah! mnich jest-to człowiek tak tajemniczy, tak straszny! Słyszałam jak służba Waszéj Wysokości rozmawiała o nim. Dworzanie wymawiali jego imię ze drżeniem.
Nagle wszyscy umilkli. Sam infant zamyślił się.
— Pewnego razu... — zaczęła Gabryela —