Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/515

Ta strona została przepisana.

niebezpieczeństwo nie grozi jéj ze strony don Alfonsa.
— A więc jest jakieś niebezpieczeństwo? zawołał infant. — Mów pan, jakie?
Zamkowy zegar uderzył raz, co w starożytnych zegarach było wskazówkę, iż za kilka chwil bić będzie godzinę.
— Już czas! już czas! — jęknął Vasconcellos.
Potém dodał, odpowiadając infantowi:
— Trzeba uratować królowę; przeciwko niéj uknuto niecny zamach... Zamach ten chcę wypełnić dzisiaj wieczór.
— Zamach!
— Czas jest drogi, nie mogę więc wyjaśniać szczegółów... Uspokój się Wasz a Wysokość! Już przedsięwzięto zaradcze środki... Odpowiadam za wszystko.
— Lecz czyby nie było lepiéj ratować się ucieczkę? — zapytał infant.
— Już zapóźno!