Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/517

Ta strona została przepisana.

— Dziękuję Waszéj Królewskiéj Mości — odpowiedział Vasconcellos.
Na schodach dały się słyszéć kroki i głosy dworzan, starających się kogoś wstrzymać.
Obie Francuzki strasznie się przelękły; stały blade i nieporuszone jak marmurowe posagi.
Królowa spojrzawszy na nie, rzekła:
— Idźcie, dzieci moje. Idźcie do kaplicy, tam będziecie bezpieczne.
Siostry wzięły się za ręce, i wbrew rozkazowi królowej, uklękły jéj u nóg.
— O! my za nic w świecie nie opuścimy cię w chwili niebezpieczeństwa — powiedziała Marya.
— Jesteśmy córkami szlachcica — dodała Gabryela, zmarszczywszy śliczne brwi — mamy zatém prawo umrzeć razem z tobę.
Królowa ucałowała obydwie.
Łoskot kroków szybko się przybliżał; już tłum wdarł się do sąsiedniego pokoju. Vas-