Ta strona została przepisana.
wątpię, fałszywemi się okazały, oszczerców ukarać? — bojaźliwie ozwała się hrabini.
I zamilkła.
Królowa bacznie na nią spojrzała. W błędnych jéj oczach rozpacz i smutek przebijał.
— Ja nie śmiałam! — poszepnęła z trudnością — ja go kocham!... A przytém... wiem, to fałsz!. Bragancka krew jest czystą i w odważnych tylko płynie sercach... Czy słyszysz, hrabino?... Oni kłamią! kłamią, podli!...
Donna Luiza drżącym te słowa wyrzekła głosem. Zwyciężona wewnętrzném wzruszeniem, głowę w tył spuściła i zamknęła oczy.
Hrabini i Ines natychmiast rzuciły się na jéj pomoc.
— Dajcie pokój — powiedziała królowa — trudno już omdléć temu, co od kilku lat na ciągłe jest wystawiony cierpienia.