Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/530

Ta strona została przepisana.

niejsza zawładnęła mem sercem!.. — lecz honor!... Królowo, sam jeden muszę dźwigać ciężkie brzemię, rzucone na nas długim szeregiem przodków, którzy umarli sprawiedliwymi... Mój brat jest uschniętą gałęzią szlahetnego drzewa... Na mnie, nam nie jednym, opiéra się sława domu de Souza. Cokolwiek bym teraz uczynił, zawsze złamię przysięgę... lecz przynajmniéj nie będę przestępcę!
Izabella słuchała Vasconcellosa, lecz go nie rozumiała. Zgadła tylko, że pomiędzy nią i nim wzniesie się nowa przeszkoda, która będzie straszniejszą od tych, których się obawiała.
— Pewnego razu, — mówił dalej Simon, pomimo woli wywnętrzając się; — pewnego razu, przyszli do mnie i powiedzieli mi: Twój ojciec umiéra... Mój ojciec był to starzec szlachetny, wspaniały, silny... Pobiegłem do niego... Siedział on, jak go teraz oto widzę, w starożytném krześle, w którém