ją... A teraz przepuść pan kapitana królewskich Fanfaronów.
Teraz Conti uważniej spojrzawszy na Padewczyka, spostrzegł, iż Ascanio w saméj rzeczy otrzymał stopień kapitana. To odkrycie wzbudziło w Contim życzenie, wejścia z Padewczykiem w bliższe stosunki.
— Sinior Ascanio, — rzekł Sir Wiliam; — racz mi przebaczyć. Nie spostrzegłem znaków cechujących twego nowego stanu... Ofiaruję ci zgodę.
I wyciągnął rękę do Padewczyka; lecz ten założył ręce w tył.
— Przyjmuję zgodę, — odpowiedział Ascanio z zuchwałością; — ponieważ moja wspaniałomyślna natura nie pozwala na przelewanie krwi... Lecz co się tycze, uściśnięcia ręki, to nie zapominajmy o przepaści jaka nas od siebie dzieli... Nazywaj mnie pan Sinior dell’Acquamonda, ja zaś bedę cię nazywać, kochanym, lub przyjacielem, co do-
Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/549
Ta strona została przepisana.