Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/563

Ta strona została przepisana.

— Szanowny panie — wyjąkała nakoniec Arabella zgodną pochwały wstydliwością; — być może.... iż tak zpóżniona pora...
— O! co za boska rozkosz słyszéć dźwięk ulubionego głosu! — szeptał Padewczyk, przeplatając słowa głębokiemi westchnieniami.
— Powinnam panu powiedziéć.... — zaczęła miss Fanshaw.
— Mów, gwiazdo mego losu! Mów.. ..mów długo... mów wiecznie!...
— Muszę się przyznać!...
— Nakoniec usłyszę te słowa, zaktórebym oddał me życie!
— Mówi tak, jak nigdy nie słyszałam! — pomyślała Arabella. — Lecz przecież mam na téj ziemi swój zamiar, który muszę przyprowadzić do skutku.
— I cóż, ubóstwiany aniele! — zapytał Ascanio.
— Bardzo się mylisz, panie — odpowiedziała Arabella; — zawołałam tutaj pana nie w jego interessie.