Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/569

Ta strona została przepisana.

— Szanowny panie — przerwała Arabella ze wzrastającém pomieszaniem, — racz mi przebaczyć... O ja nieszczęśliwa! — pomyślała miss; — sama zniszczyłam swe szczęście, moją sławę! obraziłam go! O ja nieszczęśliwa!
— Aniele, co ci mam przebaczać? — zaczął Ascanio: — czyż ci nie wolno czynić, co ci się tylko podoba? Chciałbym tylko wiedziéć, co za zuchwały łotr...
— Baltazar, sługa mego ojca!
Baltazar?.. To imie jest mi znane... Lecz — Baltazarów tak wielu na-świecie. Zresztą, wszystko jedno, bajka jest wyborna, i ja dam dzięsięć dublonów temu łotrowi za ten dowcip. Lecz powróćmy do szczęśliwego hrabiego Castelmelhor. Jeżeli sobie życzysz, prześliczna gwiazdo, powiem mu...
— Nie mów mu pan! — gwałtownie przerwała Arabella.
Padewczyk ujął się pod boki.
— A więc zmieniliśmy swe zdanie? — za-