Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/571

Ta strona została przepisana.

— O-ho! — szepnął cień, spostrzegłszy Ascania u nóg Arabelli; — mamy tutaj kogoś.
Cień zaczął się przyglądać i poznał miss Fanshaw. Cieniem był Conti de Vintimille.
— Łotr nie dostanie moich piéniędzy — pomyślał Conti, — Ja sam wplączę się w jego sprawę i wygram sto luidorów.
Conti stanął za drzewami, z po za których mógł wszystko widzéć nie będąc wi dzianym.
—Okrutna bogini — zaczął Ascanio — powracam do mych poprzednich wyznań; ile pamiętam, prosiłem o pozwolenie ucałowania téj ręki, a pani odmawiałaś mi, pod pozorem omyłki.
Conti usłyszał pocałunek. Bez wątpienia był on jednego zdania z Baltazarem, gdyż rzekł:
— Sławnie dobrana para!
Padewczyk mówił daléj z uniesieniem:
— O! co za czczęście dotknąć się ustami rączki, która jest miększą od