dnego z moich kolegów, który pamięta szczęśliwsze czasy, i...
— Niech się uda do mojego intendenta — rzekł z roztargnieniem hrabia.
— Senior..., — chciał dodać Ascanio. Lecz hrabia wychodząc z zamyślenia, zwrócił oczy ku niemu. Padewczyk odkrył głowę natychmiast, i, opuściwszy ręce, oddał najuniżeńszy ukłon.
— Ah!.. to ty — rzekł hrabia — idź precz!
I Castelmelhor odwrócił się.
Jego Excellencja jest łaskaw obchodzić się ze mną z nadwyczajną poufałością — mruknął Padewczyk do ucha Conti’ego.
— Hrabio de Castelmelhor — rzekł ten ostatni z pewną godnością, zbliżając się nagle — ten człowiek wprowadza cię w błąd. Nie jestem jego kolegą, i był czas, że ty hrabio, miałeś sobie za zaszcyt być moim. Nie udam się do twoiego intendenta, gdyż z tobą pragnę pomówić. Spojrzéj na mnie, senor.
Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/580
Ta strona została przepisana.