Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/581

Ta strona została przepisana.

Czém teraz jesteś, ja tém samém byłem. Antoni Conti miał prawo spodziewać się grzeczniejszego przyjęcia u swojego kolegi i następcy.
— Antoni Conti — odrzekł obojętnie Castelmelhor; — co robisz w Lizbonie?
— Szukam szczęścia, senor.
— Szczęście nieznajduje się dwa razy, mój panie... Nie mam zresztą czasu słuchać cię.
— Tém gorzéj dla mnie, senor!... tém także gorzéj dla ciebie!.. gdyż u waszéj Excellence spodziewałem się znaleźć szczęście, a mnich dał mi czém za nie zapłacić.
— Mnich! — zawołał Castelmelhor ze drżeniem.
— Mnich! — powtórzył do siebie Macarone; — przyrzekłem sobie, że odkryję tajemnicę téj świętobliwéj osoby, lecz miłość!...
— Rozkazałem ci wyjść! — rzekł hrabia, wskazując mu rozkazująco drzwi. — Idź precz