Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/591

Ta strona została przepisana.

— Nie mogęż miéc ani chwili odpoczynku? — zawołał wstając i uderzając gniéwnie nogą.
To poruszenie inny nadało obrót przelęknieniu piesków. Schroniły się one po za obfite kędziory Castelmelhor’a, i widząc że nowo przybyły był dosyć pobłażający, rzuciły się wszystkie na niego i rozpoczęły na nowo z zapałem zabawki, które im przerwano.
Przez chwilę król uczuł zazdrość; lecz wkrótce, zabawny wyraz twarzy Castelmelhor’a, którą zasłaniały rozczochrane włosy zmienił jego humor. Ukląkł, i zaczął podbudzać tę pigmejską psiarnię, która tego wcale nie potrzebowała. Za każdą razą, gdy który z piesków targnął z całéj siły za włosy hrabiego, król nieposiadał się z radości i wyrażał ją w głośnych wybuchach śmiéchu.
Każda przyjemność musi miéć swój koniec. Niedługo Alfons wysilony wstał, i rzucił się na krzesło.