Ta strona została przepisana.
— Znasz więc pan hasło?
— Nie! A pan?
— O! ja wcale nie potrzebuję znać hasła. Zaraz pan zobaczysz... Miguelu! przeklęty łotrze! kogóż dzisiaj mamy w wielkiéj sali?
— Łotrze! — powtórzył Miguel, zadrżawszy na głos kawalera Macarone — Któż-to śmie przezywać łotrem oberżystę dworu? Założyłbym się, że to jaki kupiec z górnego miasta... Precz! włóczęgi!.. ja tylko szlachtę przyjmuję!
— Dobrze, dobrze, zuchu Miguelu; a ponieważ jesteśmy szlachtą, idź nam przygotuj kolację w wielkiéj sali. No! tylko prędko.
Przy ostatnich słowach, Macarone schwytał Miguela za ramiona, obrócił go i wszedł za próg; lecz w chwili gdy się zbliżał do drzwi, do wielkiéj sali wiodących, jakieś silne ręce ujęły go za barki