Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/607

Ta strona została przepisana.

nieszczęśliwi; dzień zaś tyle razy obiecywany nie nadchodzi.
— Moi synowie — odrzekł mnich — dzień ten zbliża się; bądźcie tylko cierpliwi do jutra.
— Jutro! — powtórzyli z radością wysłańcy narodu.
Pomiędzy niemi czytelnicy nasi mogliby poznać kilku z owych śmiesznych knowaczy spisków, których przedstawiliśmy im na początku naszego opowiadania, zgromadzonych w oberży Miguela Osorio, na przedmieściu Alcantara. Lecz zmienili się oni bardzo; nędza zagrzała ich męztwo, a ponura stałość błyszczała teraz w ich spojrzeniach.
— Jutro, tak jak i dziś, będziemy gotowi, mój ojcze — rzekli oddalając się.
Inni nadeszli znowu. Pomiędzy niemi, mnich spostrzegł ogromną głowę Baltazara, który przewyższał wzrostem wszystkich swoich sąsiadów, jak w panoramie miasta, wie-