Ta strona została przepisana.
i tych ludzi, ukrywający pod obszernym płaszczem ubiór stróża więzienia Limoeiro, udzielił wiadomość, która obudziła uwagę mnicha.
— Senor — rzekł on — jakiś człowiek którym, jak mi się zdaje, jest dawny faworyt, Antoni Conti de Vintimille, przybył przededniem do więzienia. Troskliwie obejrzał wszystkie warty, a kilka obsadził rycerzami Niebokregu.
— Którymi? — zapytał niespokojnie mnich.
Stróż wymówił cztéry czy pięć nazwisk.
— Traf nam sprzyja! — zawołał mnich. — Ci ludzie do nas należą. Ponieważ jednak nie wiele więcéj są warci jak i ich współbracia, poléć w mojém imieniu dozorcy Pio Mata Cerdo, ażeby ich strzegł pilnie.... Czy to wszystko?
— Nie, senor.... Antoni polecił, aby