Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/611

Ta strona została przepisana.

mi się, że układano plan pochwycenia Waszéj Wielebności.
— Nie odważyliby się — mówił zwolna mnich — a zresztą, mjeliżby czas?
— Ostrożność nie zaszkodzi! — rzekł służący odchodząc.
W celi pozostał tylko mnich i Baltazar.
— Ostrożność nie zaszkodzi! — powtórzył ten ostatni.
— Hrabia obawia się was, senor, a wiecie do czego on jest zdolny.
— Nie mamże władzy w Limoeiro, tak jak na wielkim placu Lizbońskim? — rzekł mnich — niech mnie uwiężą, a na jeden znak mojéj ręki, zapory opadną przedemną.
— Bądźcie ostrożni! — pomruknął jeszcze Baltazar głosem, którego wyraz miał w sobie cóś prorockiego.
Mnich odpowiedział na tę złowieszczą przepowiednię uśmiéchem pełnym zaufania.
— Niech się dzieje wola Boża! — rzekł — późno już cofać się.