Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/62

Ta strona została przepisana.

Ascanio chciał otworzyć drzwi zewnętrzne; lecz te były zamknięte. Drzwi, do sali wiodących, dotknąć się nawet nie śmiał; zbliżywszy ucho do dziurki od klucza, starał się usłyszéć o czém w sali mówiono. Lecz napróżno: słyszał tylko w sali wielki hałas i kilka głosów, jednocześnie mówiących.
— Jakby tu ich schwytać! — Włoch pomyślał. — Gdyby te przeklęte drzwi nie były zamknięte, zabrałbym konia temu łotrowi Miguel’owi — a za godzinę, wszyscy ci mieszczanie siedzieli-by w pałacowém więzieniu.
Na szczęście obywateli Lizbony, taż sama myśl przyszła do głowy Simona — a ciężki klucz od drzwi wchodowych spoczywał u niego w kieszeni kaftana.
W chwili, kiedy Simon wszedł do sali, w któréj były zgromadzone wszystkie cechy Lizbony, spory tak żywo prowa-