Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/625

Ta strona została przepisana.

tnim rzędzie zajął miejsce ów nieznajomy, który podzielał ucztę królewskiéj straży. Jechał na dzielnym koniu, po mistrzowsku nim kierując.
Prędko bardzo przebyto odległość od Alkantarskiego pałacu do miasta, i wkrótce rozpoczęło się po ulicach polowanie, podniecane dźwiękiem rogów i ogłuszającemi nawoływaniami myśliwych. Urząd łowczego pełnił senor Askanio Macarone dell’Acquamonda z nadzwyczajną gorliwością i zręcznością, która jednak nie była wynagrodzoną. Nie wpadnięto jeszcze na trop; to téż żadnéj niewypłoszono zwierzyny.
Nagle, w chwili, gdy myśliwcy przejeżdżali obok pałacu lorda Ryszarda Fanshaw, znajdujący się na przedzie Fanfaronów’ królewskich zaczęli krzyczeć: „huzia! huzia.“
Wtedy każdy mógł dostrzedz, jak jakieś białe widmo co tchu uciekała.
— Naprzód! — zawołał król, podnosząc