Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/639

Ta strona została przepisana.

— Na ten raz — zawołał dawny faworyt — nie wyślizgnie mi się ta Francuzka, jak ją nazywa stary hypokryta Fanshaw... Sztukajcie, tylko silnie.
Natychmiast brama zadźwięczała od silnych uderzeń.
— Otworzyć w imieniu króla! — wrzasnął Conti; Przebudzona nagle służba pobiegła do infanta po rozkazy.
— Zabarykadujcie wrota! — rzekła królowa — może nam nadejdzie jaka pomoc.
Mówiąc to, myślała o Vasconcellos’ie.
Infant wstał i uzbroił się. Rozłączając się, z królową, rzekł do niéj, całując jéj rękę.
— Nie powinienem przedwcześnie i tak na domysł obwiniać człowieka, w którym pani zupełne położyłaś zaufanie .....człowieka, który mi dał więcéj szczęścia, niżelim s
ię mógł w tém życiu spodziewać....Lecz.... jednakże.