Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/64

Ta strona została przepisana.

Gdy się Simon obejrzał i spostrzegł na około siebie siwe brody i szlachetne twarze, chciał się cofnąć; lecz już było zapóżno. Droga, którą sobie oczyścił silnémi uderzeniami łokci, już się zamknęła; a hałas tak nagle się zmniejszał, że Simon nie mógł miéć nadziei ponowienia swéj przeprawy z pożądanym skutkiem. Pozostał więc na miejscu, nasunąwszy kapelusz na oczy.
— Dzieci! — mówił stary Gaspar — dzieci! słuchajcie starych!
— Śmierć panom dworu! — odpowiedzieli chórem rzemieślnicy i kupcy — Śmierć synowi rzeźnika!
— Dobrze, dobrze, lecz zamilknijcie chociaż na chwilkę! — wołał nieszczęśliwy prezes — już ochrzypłem, a jeżeli taki hałas dłużéj trwać będzie, nie będę wam w stanie rad moich udzielić
Simon słuchał i potrząsał głową.