Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/645

Ta strona została przepisana.

sznie wąsa pokręcił — natychmiast rozkaż uskuteczniono.
Mnich spal. Ascanio tym samym co wyżéj sposobem drzwi od jego celi otworzył. Kilkanaście porządnych uderzeń siekierą, zastąpiły klucz. Ten sposób otwierania, jakkolwiek dość pośpieszny, trwał jednak tyle czasu, że go mnichowi wystarczyło na wyskoczenie z łóżka i ubranie się. Nawiązał brodę i włożył kaptur. Zdążył nawet zaopatrzyć się w sztylet i dobrze wypchany woreczek.
— Wielebny ojcze — rzekł wchodząc Ascanio — przykro mi bardzo, że cię o podobnéj godzinie niepokoję. Racz mi więc to wybaczyć.
— Co tam? — z zimna krwią zapytał mnich.
— Wiele bardzo nowości — odpowiedział Macarone, i wykręcił się, wskazując na gruppę kilkunastu rycerzy Niebokręgu,