Ta strona została przepisana.
uszykowanych na korytarzu. — Przedewszystkiém ci oto zacni panowie chcą mićé zaszczyt złożenia Waszéj Wielebności swego uszanowania... Mam także karteczkę, podpisany przez Jego Excellencję hrabiego de Castelmelhor, który zaprasza was, ojcze, na nocną wraz z nami przechadzkę.
I przy tych, słowach pokazał pomieniony papier.
— Wielebny ojcze — mówił daléj — dziwaczny ten kaptur nie dozwala W am dobrze patrzéć; a trzeba przeczytać...
I nagle, tak że się mnich spostrzedz nawet nie mógł, w tył mu kaptur odrzucił.
— Nędzniku! — zawołał mnich z zaiskrzonemi oczyma, Macarone stanął osłupiały.
— Per Baccho! — pomruknłą — nie znam téj twarzy!.. Jednakowoż zdaje mi się.....
tak, to są jego oczy!...lecz podobną brodę