Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/655

Ta strona została przepisana.

— O nie, senor Macarone — żywo przerwał mnich. — Pierścień ten nie powinien tak długo zostawać w cudzych rękach. Trzeba mu go odnieść natychmiast.
— Więc pierścień ten jest bardzo drogim? — niedowierzająco spytał Macarone.
— Umrę spokojnie, jeżeli się dowiem że pozostaje w rękach Baltazara.
— To dosyć; wielebny ojcze! — rzekł Padewczyk, oczy w niebo podnosząc — ostatnia wola umierającego jest rzeczą świętą.
Przy tych słowach, worek z rąk mnicha przeszedł w jego ręce.
— Do widzenia! albo raczéj, żegnam was, ojcze! — rzekł, zamykając drzwi więzienia.