sił, zwąc po imieniu wszystkich dozorców i kluczników. Wszyscy ci ludzie znali go, byli mu zupełnie oddani; za jednym znakiem otworzyli-by drzwi jego więzienia; lecz dozorcy i klucznicy jego głosu niesłyszeli. Jego więzienie było na uboczu, zdala wszelkiego przejścia.
Królowa tylko i infant, zajmujący Królewską izbę, słyszeli jego krzyki; lecz zbyli je słowami:
— W sąsiedniej izbie jakiś szaleniec siedziéć musi!
Piérwsze promienie słońca, przedarłszy się przez wązkie okienko, powiększyły męczarnie Vasconcellos’a. Była to godzina, na którą zwołał swych stronników. Oni czekają więc nań na placu Xabregas.Nie ma żadnéj wątpliwości, iż w téj chwili tysiące głosów pyta się o niego, przyzywa go.
A on im odpowiedziéć nie może.... wkrótce ma umrzeć!
Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/662
Ta strona została przepisana.