Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/664

Ta strona została przepisana.

wnym głosem odpowiedziała królowa — ja jedna zaprzeczę całemu światu, otwarcie mu fałsz zadam; powiem, że Vasconcellos nie był nie jest i nie może być zdrajcę
— To Izabella! — poszepnął mnich, zaciskając ręce.
I już miał krzyknąć, prosząc infanta by zawołał dozorcę, gdy w tém drzwi od izby królewskiéj otworzyły się, i mnich, przez odczyszczony otwór ujrzał wchodzącego Castelmelhor’a. Podwoił więc uwagę.
Hrabia wolno przeszedł pokój, dumnie podniósłszy głowę; lecz to pozorne napuszenie się było maską, którą chciał okryć swój wstyd i pomięszanie.
Na widok hrabiego, infant odwrócił głowę. Przeciwnie, — Izabella nie ruszyła się wcale, prosto mu patrząc w oczy. Castelmelhor, zbliżywszy się do niéj, skłonił się i powiedział:
— Wiem, że nieznośną jest dla ciebie,