Ta strona została przepisana.
ło milczenie — a jeden z cechowych zajął miejsce Gaspara chcąc prezydować.
— Pozwólcie mówić Baltazarowi — ryknął ktoś głosem stentora, ze zbitéj gromadki ostatnich szeregów — Baltazar wydźwignie was z tego kłopotliwego położenia.
— Co to za jeden, ten Baltazar? zapytał prezes.
— Jest-to Baltazar! — odpowiedział tenże sam głos.
— Dobrze odpowiedziano! brawo, brawo! — ze wszystkich zawołano stron.
Głośny śmiéch wstrząsnął ścianami budynku; co dowodzi, jak łatwo zgromadzenie ludowe przechodzi z gniéwu do wesołości i nawzajem.
— Zbliż się i mów — rzekł prezes.
Natychmiast wszyscy poruszyli się, i ogromny kolos, w płóciennéj kurtce, krwią zbrukanéj.