Ta strona została przepisana.
ujrzał golony podbródek i czarne wąsy. Oczy nowo przybyłego zaiskrzyły się zemstą.
— To on — poszepnął — nie omyliłem się więc w swych domysłach. Ah! bo i po siedmiu latach poznasz rękę, która ci policzek zadała. Sidem lat! sidem lat wygnania i to wszystko z jego przyczyny!
Głuchy śmiéch rozległ się pod maską i nieznajomy dodał:
— Sądzę, że już czas się zemścić!
Lecz nagle śmiéch ustąpił niespokojności.
— A gdyby też on już nie żył!
I to mówiąc rzucił szpadę, a zaczął dotykać piersi mnicha.
— Serce mu bije... żyje jeszcze... można go więc zabić.
Człowiek w masce podniósł szpadę; lecz nagle dostrzegł szczelinę w murze, którą mu wskazał promień światła, wytryskujący z królewskiéj izby; zawiesiwszy więc swą zem-