czeństwo, potoczył rozpaczliwym wzrokiem po całém więzieniu.
— Trzeba raz skończyć — rzekł Castelmelh r — na co zwlekać? no! wybiéraj, książę.
Lecz gdy książę wahał się jeszcze, hrabia dodał z ironicznym uśmiéchem.
— Czyż mam cię przekonać, Don Pedro, że zostajesz w méj mocy? ludzie, którzy mi swą duszę zaprzedali, oczekują mych rozkazów za temi drzwiami..... Patrzcie!
I otworzywszy raptownie drzwi, z przesadą powtórzył:
— Patrzcie!
Infant i Izabella zwrócili ku drzwiom smutne swe spojrzenia; lecz nagle na ich obliczu wyraziło się zdumienie nie do opisania... Castelmelhor spojrzał także; ciche przekleństwo z ust mu się wyrwało.
W miejsce uzbrojonych ludzi, umieszczonych przy drzwiach, ujrzał stojącego z podniesioną głową i skrzyżowanemi na piersiach
Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/681
Ta strona została przepisana.