Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/683

Ta strona została przepisana.

godzinę, zbliżywszy się do okien tego więzienia, usłyszysz głos ludu krzyczącęgo: Niech Bóg jak najdłuższe życie zsyła na króla Don Pedro!
Na te słowa, infant zbliżył się do mnicha.
Dotychczas, zdumienie i radość mowę mu odjęły.
— Szanowny ojcze — rzekł — korona należy do brata mego Don Alfonsa. Żadnych więc praw do niéj nie roszczę.
Mnich wyrwał z rąk Castelmelhor’a akt zrzeczenia się tronu. Hrabia, zgnębiony, nie opierał się temu.
— Alfons zrzekł się tronu — powiedział mnich — Bóg tak chciał dla dobra Portugalii. Jesteś jego prawym następcą, Don Pedro; odmawiać, znaczyłoby to cofać się przed zadaniem trudném i ciężkém. Książe przyjmiesz, bo masz szlachetne serce.
Od samego początku téj sceny, królowa nie spuszczała z mnicha niespokojnego wzro-