Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/694

Ta strona została skorygowana.

Sam król zdawał się być zdumionym i smutnym.
— Ojciec mój patrzy na mnie — rzekł Vasconcellos uroczystym tonem.
— Żegnam cię więc! — szepnęła Izabella i łza w jéj oku stanęła.
— Żegnam cię, pani! — odpowiedział Vasconcellos — żegnam na zawsze!
I powstawszy, przeszedł z wiernym Baltazarem przez tłum, który mu przejście otwiérał.
Przybywszy nad brzeg rzeki, wszedł do łódki, która z nim podpłynęła ku okrętowi, gdzie się znajdował Alfons.
Podniesiono kotwicę; Vasconcellos złożył ręce i ostatnie spojrzenie zwrócił na Lizbonę.
Gdy już miasto znikło w oddaleniu, ciężkie westchnienie wydobyło się z piersi Simona.
— Nigdy jéj nie zapomnę — cichym mówił