Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/74

Ta strona została przepisana.

— Jak się on nazywa?
— Nie wiém.
— Ten człowiek urąga nam! — uradzili starsi cechów, z przerażeniem myśląc o dniu następnym. — On trzyma z tym młodzieńcem; obydwaj więc są pewnie szpiegami!
— Wszystko to jest prawdą! — poszepnął stary Gaspar do ucha swemu sąsiadowi — dzisiaj rano, spotkałem na placu tego chłopca, rozmawiającego z królewskim fanfaronem.
— O! tak jest, niema wątpliwości!.. trzeba ich schwytać obydwóch!
Baltazar przybrał obronną postawę.
— Wstawaj! — rzekł do Simona — weź szpadę; wiem, że nią dzielnie umiesz władać. Ja mam nóż... Dwóch naprzeciwko tysiąca, to niewielu; lecz kiedy już tak wypadło... No! broń się!
Mieszczanie podżegali się nawzajem,