Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/75

Ta strona została przepisana.

by rzucić się na tych dwóch ludzi; lecz nikt przykładu dać nie chciał. Simon powstał. Twarz jego, na któréj zimna malowała się obojętność, jeszcze bardziéj wachanie tłumów powiększyła.
— No! panowie! — ozwał się Baltazar po kilku chwilach milczenia — widzę, że wy coś, tak jak i my, bójki wszcząć nie chcecie. Pogadajmy więc trochę... Powiedźcie, czy nie raczycie mi pozwolić, bym wam opowiedział dobrą historyjkę? To wam pomoże do ubicia czasu; a wasze żony myśléć będą mogły, że przecież cośkolwiek zrobiliście téj nocy. Moja historya jest zupełnie wczesną; zaszła dzisiaj rano. I wy i ja, wszyscy odgrywaliśmy w niej rolę: ja miałem rolę ofiary; wy panowie odgrywaliście swą zwyczajną, to jest tchórzliwych widzów rolę. Co się zaś tyczć roli bohatera, zaraz wam opowiem kto ją wziął na siebie.