Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/77

Ta strona została przepisana.

czór jestem rzeźnikiem, zupełnie na wasze usługi oddanym. Oprócz lego, widzę tutaj krawca Conti’ego, jego tapicera, jego puszkarza. Dla czegóż bardziéj tym ludziom niż mnie zawierzacie? Conti płaci im dobrze, mnie zaś nędznie; nienawidząc go, oni stają się dlań niewdzięcznymi; ja, niecierpiąc go, jestem sprawiedliwym. Nie we mnie-ż tedy więcéj niż w nich zaufania mieć winniście? Lecz idźmy daléj... Gdy faworyt, przeczytawszy nam pełen podłości edykt, chciał powrócić do domu — wy wszyscy daliście mu wolne przejście, usunęliście się przed nim z trwogą jak barany, o których tylko co mówiliście. Jeden tylko człowiek nie ruszył się z miejsca, jeden tylko nie chciał go przepuścić; a gdy Conti swoim zwyczajem wzniósł nań rękę, znalazł w nim tęgiego przeciwnika. Wszyscy widzieliście, jak go dzielnie uczęstował; wszyscy