Strona:PL P Féval Łowy królewskie.djvu/78

Ta strona została przepisana.

słyszeliście te słowa: „Oto masz, synu rzeźnika, od mieszkańców Lizbony!” Mógłże to uczynić i powiedzieć szpieg?
— Nie! nie! — wołał tłum, pojmować zaczynający — tylko człowiek, pełen honoru, Conti’ego mógł uderzyć. Kto faworyta uderzył w imieniu mieszkańców Lizbony, ten jest naszym towarzyszem... Lecz jakże on się nazywa? Powiedz nam jego nazwisko?
— Już wam mówiłem, że sam nazwiska jego nie znam. Lecz co nam po jego nazwisku!.. Ten, co się nie bał gniewu, z pomocą mi pospieszając; ten, co uderzył Conti’ego, otoczonego strażą, chcąc zemścić się za was wszystkich... ten jest tutaj... przed wami... Oto on sam!
I Baltazar położył rękę na ramieniu Simon’a.
— Prawda! — zawołał jakiś podmajstrzy — poznaję go.