raz ostatni... Nasz morderca przejęty niejako litością, zbliżył nas do siebie tak, żeśmy się mogły pocałować przed śmiercią...
— Oh! — poszepnęła Cyprjana zbladłszy na to wspomnienie i ściskając w objęciach siostrę — jakże się gorąco modliłam, ażeby Bóg odjął mi życie i zachował twoje droga siostro...
Djana pocałowała w czoło i tak daléj mówiła:
— Usiłowałam przemówić wzrokiem do naszego kata, gdyż nasze usta były zakneblowane... w spojrzeniu jego widać było rozrzewnienie i nadzieja we mnie wstąpiła... Zrozumiał mnie, odwiązał chustkę... a ja przemówiłam do niego:
— Jeżeli nam ocalisz życie, damy ci 50 talarów i nikt o nas nie będzie słyszéć w okolicy... Ten człowiek był ubogi.
— To czyni 300 franków — poszepnął — i mogę pochować próżne trumny... lecz oddalicie się natychmiast... i ruszajcie daleko, daleko...
— Oh! my się oddalimy, bądź pewny, i będziemy się modlić za ciebie!...
Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/1002
Ta strona została przepisana.