— Lecz — dodał Montalt — gdy opium zażywam, sypiam zwykle długo... a biedni ludzie o których mówicie, zapewnie potrzebują wsparcia... Seid!
Na to wezwanie lubo stłumionym głosem wyrzeczone, ukazał się murzyn w progu.
Dziewice cofnęły się z przestrachem.
— Weź dwa woreczki z perłami — rzekł nabob — włóż do każdego po 100 luidorów i przynieś je tu natychmiast.
Czarny zniknął i po chwili powrócił z dwoma woreczkami, z których każdy był 4 lub 5 razy wart więcéj, jak to, co w sobie zawierał.
Cyprjana i Djana spoglądały na te woreczki leżące na stole, zapłonione i z oczami błyszczącemi z radości.
— Przypatrz się dobrze tym dzieciom — odezwał się Montalt do Seida — należysz do nich równie jak do mnie... i wszystko co ci rozkażą, winieneś dopełnić.
Iskrzące oczy murzyna zatopiły się w oblicza dwóch siostr, lecz jego czarna twarz nie objawiła żadnego zadziwienia.
Schyliwszy głowę, odszedł.
Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/1016
Ta strona została przepisana.