Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/1027

Ta strona została przepisana.

nia uroku. Stefan powstał, nagle ocucony ze swego marzenia i ujął za rękę Rogera, ciągnąc go na bal.
Postacie których głowy były dostrzeżone przez młodzieńców, i które od kilku godzin zdawały się śledzić ich kroki, ukryły się w cieniu ustępując z drogi, a następnie szli za niemi w pewném oddaleniu.
Był to hrabia Manteira i baron Bibander.
Wiadomo nam, że i im podobnież ukazały się widma, i odtdą byli bardzo niejspokojni wiedząc, że na balu znajduję się dwie nieprzyjazne im osoby, znające ich historję.
Starali się najprzód o ile mogli, ażeby się znowu do nich zbliżyć, a potém pragnęli zwrócić uwagę Roberta, dla zasięgnięcia w tym celu jego rady. Lecz usiłowania ich spełzły na niczém; Bajaderki bowiem znikły jak błędne ogniki, a Robert uporczywie odmówił, nie chcąc przerwać rozmowy z nabobem.
Dając mu znaki, Błażej i Bibandier kilka razy tak dalece się przybliżali, że mogli w locie pochwycić kilka wyrażeń, z których wnieśli o osnowie rozmowy, która wzbudziła w nich nieopisaną trwogę.