spostrzegli Djanę podnoszącą rękę naboba do ust swoich, gdy Cyprjana całowała go w czoło.
Odwrócili się do, swego przewodnika, lecz ten roztropnie umknął.
Poczém dziewice opuściły draperję, i nie było już nic widać.
Roger pochwyciwszy za ramię swego towarzysza rzekł:
— Jesteśmy oba wystawieni na szyderstwo! — zawołał głosem drżącym z oburzenia — ah! pojmuję teraz podstęp mylorda!... wszystko cośmy jeszcze o nich mówili, podniecało jego lubieżne i zużyte żądze, i chcąc nas zaślepić, narzucił nam dwie zalotnice... ah! czyliż się dostatecznie pomścimy jeżeli mu odbierzemy życie!
Stefan stał jak wryty ze spuszczoną głową.
— Djano!... Djano! — szeptał jakby nie dowierzając swoim oczom — czyliż to podobna?...
Roger powtórnie pociągnął go za rękę:
— Chodź — rzekł — chodź... czuję że tracę głowę... oh! Cyprjana kochanką tego człowieka!... mniéj jak kochanką... bo przemijającą nałożnicą jego haremu!...
Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/1039
Ta strona została przepisana.