Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/104

Ta strona została przepisana.

że mały Alan Pontales jest zacnym i przystojnym chłopcem... winieneś mi pan cztery marki panie Penhoel.
Temu zaszły krwią oczy. Od chwili jak wymówiono nazwisko Pontaleśa, głuchy gniew ściągnął jego usta i pobledniały jego lica. Poczciwy nauczyciel łamał sobie głowę jakby! odwrócić rozmowę, lecz to było nadaremne.
Prawnik przeciwnie, doznawał złośliwej radości podniecając gniew pana domu.
Stryj Jan milczał ciągle. Jego niebieskie oko łagodne jak u kobiety, zaledwie Się zatrzymywało na kartach i gubiło co chwila w próżni. Gdy spojrzenie jego zwracało się przypadkowo na: obie córki, pochylał głowę z utajonymi smutkiem.
— Miałeś pan grę na wyłożonego bostona p. Janie — odezwał się Hivain — lecz na honor pan masz co innego w głowie... co do Pontalesa, mówią że był w Paryżu.... przywiózł z sobą order lilii, a w roku przyszłym otrzymać ma krzyż Ś. Ludwika.
— Nieprawda! — zawołał Penhoel z za-